Forum Forum o Duel Masters Strona Główna
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Forum Forum o Duel Masters Strona Główna  Zaloguj  Rejestracja
DBR - moja własna kontynuacja Dragon Ball Z

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o Duel Masters Strona Główna -> Pisemnie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Radeon
Member



Dołączył: 05 Kwi 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wyszków

PostWysłany: Czw 16:40, 05 Kwi 2007    Temat postu: DBR - moja własna kontynuacja Dragon Ball Z

[link widoczny dla zalogowanych] - odcinki 1-6
[link widoczny dla zalogowanych] - gdyby komuś MU nie działało
[link widoczny dla zalogowanych] - odcinki 7-16
[link widoczny dla zalogowanych] - gdyby MU nie działało
[link widoczny dla zalogowanych] - 17-25
[link widoczny dla zalogowanych] - gdyby MU nie działało

Odcinek 26 - Wesołe jest życie Z Warriora

Czwórka wojowników wyszła ze swoich kapsuł, trochę zmaczając podłogę płynem, w którym byli zanurzeni. Piccolo się nie zmienił - wyglądał jak zawsze. Radeon miał tylko dłuższe i bardziej postawione włosy, większe umięśnienie, czarne oczy oraz ogon, poza tym też bez zmian. Nie można było jednak tego powiedzieć o pozostałej dwójce. Magil miał stalowoszarą skórę, przysłowiowe 1,50 w kapeluszu, gruby ogon, wielkie proporcjonalnie do wzrostu mięśnie, zielone włosy i lodowato błękitne oczy. Serge przeciwnie - jego skóra miała kolor dobrze opalonego człowieka (ale nie murzyna), 1,85 wzrostu, ogromne mięśnie (paradoksalnie do jego poprzedniej postury) oraz te same krótkie, niebieskie włosy i oczy.
-Jak widać eksperyment się powiódł. Według najnowszych specyfikacji technicznych Radeon jest teraz w 50% Saiyanem, 49,9% człowiekiem oraz, co dziwne, 0,1% Nameczaninem. Piccolo - 60% Nameczanin, 40% Saiyan. Serge - 10% rasa Buu, 30% człowiek,
30% Saiyan i 30% Nameczanin. Z kolei Magil - 40% rasa Buu, 30% Saiyan, 20% Nameczanin i 10% człowiek. Wszystkich przepraszam za zmiany w wyglądzie, które przez to ponieśli.
-Nie ma sprawy. - odparł Radeon - Nie zmieniłem się bardzo. - "A ogona i tak się pozbawię" - dodał w myślach.
-Mi się tak nawet bardziej podoba. - powiedział Serge.
-Wygląd nie ma najmniejszego znaczenia. - sucho odparł Magil.
-Zanim wrócicie do treningu, potrzeba wam około trzech dni, by przyzwyczaić się do nowej mocy. Dotyczy to szczególnie tych, którzy podskoczyli najbardziej.
-Rozumiemy. - odpowiedział za wszystkich Serge. Cała grupa wyszła z sali, rozchodząc się każdy w swoją stronę.

Vegeta trenował właśnie z dzieciakami. Tzn. on SSJ2 vs Gohan SSJ2 oraz Goten, Trunks i Pan SSJ. Książe Saiyan wyminął właśnie swojego syna z przeszłości i walnął w brzuch Gotena z tego samego czasu. Jednak jak spod ziemi wyrósł mu Gohan, zadając mu potężny podbródkowy i wywalając go do góry. Po chwili Pan uderzyła najsilniejszego w towarzystwie małymi piąstkami w kark. Ten jednak nie przejął się tym i skontrował ki blastem. Zaraz potem nadział brzuchy obojga małych półsaiyanów na swoje pięści i kopnął Gohana w twarz, wbijając go w jedną ze ścian sali treningowej.
-Na dzisiaj wam wystarczy. - powiedział, wszyscy skierowali się w stronę wyjścia. - Trunks, zostań jeszcze chwilę.
Wszyscy poza nim wyszli.
-O co chodzi, tato? - zapytał
-Trunks... wybacz mi.
-O czym ty mówisz?
-Wybacz mi, że jestem taki głupi. Że przez chęć pozostania dumnym księciem nie okazałem moich uczuć. Trunks... może na to nie wygląda, ale kocham cię. I twoją mamę. I teraz, przez swoją głupią dumę, straciłem cię. Nie konkretnie ciebie, ale ciebie z tego czasu. Rozumiem swój błąd. Dlatego ty nie skończysz jak twój odpowiednik.
-Tato... - zaczął Trunki
-Nic nie mów. Po prostu się do mnie przytul.
Mały skoczył ojcu w ramiona.

"Hmm.... jak by tu szybciej opanować nową moc?" - myślał Radeon - "Co by Piccolo zrobił... no jasne! Medytowałby!"
Uszczęśliwiony Radeon usiadł na ziemi po turecku, skupił się i zaczął lewitować w miejscu nisko nad ziemią, mysląc o niczym. Minęły trzy godziny, kiedy nagle pojawił się Serge, pytając:
-Co robisz?
***GLEBA***
-Próbowałem medytować, ale rozproszyłeś mnie i... spadłem. - odparł świeżo zrobiony półsaiyan - A co?
-Nic, pomyślałem, że się nudzisz. Poza tym Linkin Park wypuścili nowego singla, więc myślałem, że chcesz przesłuchać.
-Oki, masz mnie. Nie mogę tak wisieć w powietrzu i myśleć o niczym zbyt długo. Faktycznie zaczynaałem się już nudzić... Pokaż tego singla.
-Jasne.
-Najpierw jednak chodźmy coś zjeść.
****GLEBA****
"Chyba saiyańskie geny za bardzo mu się udzieliły" - pomyślał Serge, gdy już wstał i się otrzepał.

Magil łaził gdzieś bez celu. Nie był do końca szczery mówiąc, że wygląd nie ma dla niego najmniejszego znaczenia. Każda aparycja byłaby mu obojętna. Poza tą. Ona wzbudziła wspomnienia. Ledwie zatarte. Ciągle próbował o tym zapomnieć, ale najzwyczajniej w świecie nie mógł. Ten filmik przewijał mu się przez myśli jakby ktoś włączył opcje powtarzania. Prawie "kwadratowy" potwór z zielonymi włosami, stalową skórą, grubym ogonem oraz mrożącymi oczami (akurat czarnymi, ale to mało istotne). Ta właśnie kreatura wpada przez dach do małego domku jego i jego rodziny. Wyjmuje zza pleców młot i przebija się przez czaszkę jego małej siostry. Magil pada na podłogę ze strachu. Tata usłyszał krzyk i przybiegł bronić swojej rodziny. Trochę powalczył, ale i tak zginął w okrutnych męczarniach. Wkrótce podobny los czekał jego mamę. Małego Magila nie zauważył i wybiegł terroryzować innych. I zaczyna się od początku. Z tymi myślami zielonowłosy wpadł na medytującego Piccola.
-Coś cię dręczy? - zapytał modyfikowany Nameczanin.
-Nie, raczej nie... - powiedział Magil, nie zabrzmiał jednak zbyt przekonująco.
-Zobaczymy. - Piccolo przystawił mu palec do głowy i odczytał wspomnienie. Zaraz wykonał tajemnicze ruchy pozostałymi palcami, szepcząc inkantację:
-Ura zuum, poqala sem... Lepiej już się czujesz? - zapytał
-Tak, dzięki... a dlaczego wtedy źle się czułem?
-Nieważne... Idź na kolację.
-Dobrze.
(O tym, skąd Piccolo ma takie zdolności przeczytacie w Piccolo Special, o ile powstanie.)

Na kolacji panował duży rumor. Nic dziwnego - w Capsule obecnie mieszkali Vegeta, Bulma, jej rodzice, Piccolo, Trunks z przeszłości, Radeon, Serge oraz Magil. Że większość jest częściowo Saiyanami, jedli dosyć dużo. I tak Serge i Magil jedli każdy za dwóch, Radeon za trzech, Trunks za pięciu, a Vegeta minimum za ośmiu. Dokładkom nie było końca. Jednak to nie stanowiło najmniejszego kłopotu dla pani Briefs - uwielbiała gości i takich tam. Szczególnie głodnych.
Co dziwne dla Radeona i Serge'a, Magil nie zrzędził. Nie to, żeby był jakiś szczególnie przyjazny, ale na pewno nie obrażał się na wszystko. Tylko Piccolo wiedział, dlaczego.
Po kolacji wszyscy poszli spać. Poza Vegetą i Piccolo. Ten pierwszy jeszcze chwilę potrenował, drugi nie potrzebował snu, więc mógł się zająć medytacją.

Pokój, w którym mieszkali nowi rekruci był dosyć duży jak na trzy osoby. Właściwie, to miał wymiary boiska do piłki nożnej.
W dodatku zawierał wszysztkie potrzebne rzeczy. Trzy komputery, trzy ogromne łóżka, dwie miniłazienki, telewizor, szafę z ubraniami obciążającymi (od 20kg do 20ton na jedną część ubrania) oraz normalnymi. Była nawet duża trampolina oraz masa półek na wszystko, co trzeba. Krótko mówiąc, nie można było narzekać.
-UAAAAAAAA!!!!!! - przeciągnął się Radeon - Ale mi się dobrze spało. - po tych słowach przeszedł wzrokiem po pokoju. Serge jeszcze spał w najlepsze (w końcu była dopiero siódma rano), a łóżko Magila było puste. Nie przejąwszy się tym, półsaiyan skierował się w stronę drzwi i opuścił Capsule.

Całą drogę do pustkowia chłopak leciał z ki blastami w rękach. Dlaczego? Testował panowanie nad swoją ki. Wkrótce wylądował i potrenował z godzinkę. "Chyba już jestem gotowy" - pomyślał - "Tylko się nie drzyj"
Radeon chwycił za swój małpi ogon i potężnie szarpnął, wyrywając go.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!! - wrzasnął. Uczuł taki ból, jak jeszcze nigdy. Dlaczego w ogóle zdecydował się na coś takiego? Dlaczego?
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!! - wydarł się jeszcze głośniej. Jego ki się uwolniła w postaci dużej, białej aury, a włosy się bardziej uniosły. Chwilę potem ta aura stała się... złota!
Tak, wkrótce na złoto przemalowały się też włosy, za to oczy na jasny błękitny. Chłopak eksplodował energią.

-Nie wiesz, gdzie jest Radeon? - zapytał Serge
-Nie mam pojęcia. - beznamiętnie odparł Magil - Rano wyszedłem do łazienki, a gdy wróciłem, już go nie było.
-Już dwunasta. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało...

Radeon zadawał powietrzu kolejną morderczą serię ciosów. O tak, Super Saiyan to było coś... Co prawda przez chwilę po transformacji miał ochotę palnąć sobie w łeb za głupie pomysły, ale na szczęście w porę się powstrzymał. Mimo to, energia go rozpierała i dopiero cztery godziny treningu pozwoliły mu ochłonąć.
"Hehe, Serge nie uwierzy, jak mu to pokażę..." - pomyślał, wzleciał, zszedł na normalną formę i skierował się w stronę Capsule.

Do Capsule zadzwonił dzwonek.
-Już otwieram! - wrzasnęła Bulma, otwierając. Jednak na widok tego, co zobaczyła, gały wyszły jej na wierzch. Przed drzwiami leżał nieprzytomny Radeon.

Koniec odcinka dwudziestego szóstego

Co się stało?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Radeon
Member



Dołączył: 05 Kwi 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wyszków

PostWysłany: Pon 15:14, 09 Kwi 2007    Temat postu:

Odcinek 27 - It's Going Down

Radeon był zawieszony w komorze regeneracyjnej, kiedy wszedł Serge, mówiąc:
-Nie wiesz gdzie jest... - urwał widząc go zawieszonego w kapsule - Radeon!
-Nie martw się, żyje. Znalazłam go pod drzwiami domu nieprzytomnego. - odparła Bulma, nadzorując proces regeneracji. - Zaraz powinien dojść do siebie.
Jak na komendę półsaiyan otworzył oczy, płyn regeneracyjny spuścił się, drzwi komory otworzyły się, a chłopak wyszedł.
-Co się stało? - zapytali jednocześnie Serge i Bulma.
-Nic takiego. Przesadziłem trochę z treningiem, przez co ledwo doleciałem do Capsule.
-Nic takiego?!! - wrzasnęła Bulma - Czy nie zabroniłam wyraźnie treningów przez 3 dni?!
-Eee... - zaczął Radeon, ale wynalazczyni mu przerwała:
-Nic nie mów! Marsz do pokoju i nie trenuj do czasu, aż inni zaczną. Ty też! - wrzasnęła w stronę niebieskowłosego.
-Ale ja nic... - zaczął, lecz i jemu przerwała:
-JUŻ!!!
Chłopcy posłusznie wyszli z sali z komorami. Ciszę między nimi przerwał Serge:
-Ostra jest, co?
-Niom.
-A jak było naprawdę? Jakoś nie wierzę, żebyś tak padł od zwykłego treningu.
-Bo wiesz... to nie był zwykły trening. Przyjrzyj mi się dobrze.
Serge wykonał polecenie. Najpierw nie zauważył różnicy, ale potem...
-Nie masz ogona! - wrzasnął.
-Tak, wyrwałem go sobie.
-Dlaczego?
-Wyjaśnienie "bo był brzydki i mi się nie podobał" chyba nie wystarczy, więc powiem wprost. Saiyan bez ogona nie osiągnie Super Saiyana.
-Skąd to wiesz?
-Żaden z mieszkających tu Saiyanów nie ma ogona. Poza tym przemieniłem się zaraz po wyrwaniu go.
-Fajnie! To może pomógłbyś mi opanować moją nową energię? Średnio mi to idzie.
-Jasne, zobaczę tylko, czy wolna sala.

Gohan i Goten pomagali odbudowywać kolejne miasto. Siedzieli już w tym innym świecie ponad tydzień i nie zanosiło się na szybki powrót. Dlatego wypełniali czas pomocą w naprawach. Robili za dwa błyskawiczne dźwigi, w dodatku świetnie im to szło.
-Dobra! Naprawy skończone! - zawołał burmistrz miasta, niejaki Stech. - Dziękujemy za pomoc.
-Nie ma sprawy. - odparł Goten, po czym obaj bracia odlecieli w stronę Capsule, też już odbudowanego. Przywitała ich Bulma:
-Jak tam?
-Dobrze. - odpowiedział Gohan - Kolejne miasto stoi. Gdzie jest mój odpowiednik z tego czasu?
-23 godziny temu wszedł do tej sali treningowej w pałacu Kamiego, o której mówiliście. Siadajcie, zrobię wam kolację.
-SSSSUUUUUUUUUUUUPPPPPPPPPPPPEEEEEEEEERRRRRRRRRRR!!!! - wydarł się Goten. Reszta towarzystwa się uśmiechnęła.

-I co? Jest tam ktoś? - zapytał Serge, gdy Radeon wrócił.
-Tylko Piccolo, możemy iść.
-Nie będzie miał nic przeciwko?
-Na pewno nie.
-No to chodźmy. - obaj chłopcy poszli do sali treningowej, gdzie zastali medytującego Piccola. Ten, choć na pewno ich zauważył, nie przerwał swojego zajęcia i wciąż był skupiony.
-No to co mam zrobić? - zapytał niebieskowłosy
-Na szybkie opanowanie dużej ilości ki najlepsza jest metoda Piccola, czyli medytacja. - odparł półsaiyan
-Jest jakiś mniej nudny sposób?
-Nie znam wielu metod, ale ta jest najskuteczniejsza na początek.
-Ehh... - obaj przyjęli pozycję do medytacji.

-Ciekawe, gdzie są Gohan i Goten. - zastanawiał się Goku. - Długo ich nie widziałem, są tylko ich przeszłe wersje.
-Pojęcia nie mam. - odparła Chi Chi - Ale raczej nic im nie jest. Zawołaj małych, zrobiłam kolację.

-Gohan? Co ci się stało? - zapytał Goten.
-Co? Przepraszam, zamyśliłem się. - odparł Gohan.
Obaj w milczeniu obserwowali gwiezdne niebo, leżąc na trawie. Mogli co prawda spać w Capsule, ale dzisiaj postanowili spać na dworze. W końcu Gohan odezwał się:
-Ile miast możemy jeszcze odbudować?
-Do czego zmierzasz? - zapytał jego młodszy brat.
-Ten wymiar doznał tyle cierpienia, ile dziesięć naszych. Najpierw umiera tata, główny obrońca planety, na chorobę serca. Trzy lata potem zdecydowana większość wojowników Ziemi ginie z rąk androidów i zaczyna się koszmar. Trunks oraz mój odpowiednik próbują coś zdziałać, ale ich starania spełzają na niczym. Co więcej, Future Gohan prawie ginie, a jego uczeń pogrąża się w bezsilnej rozpaczy. Po kolejnej żałosnej potyczce z androidami wyrusza w przeszłość i po powrocie pokonuje androidy. Świat, który ledwie zaczął odbudowę, lega w gruzach pod jeszcze gorszym wrogiem.
-Nie zamierzasz chyba... - zaczął Goten.
-Muszę. Muszę tu zostać. Nie ma innego wyjścia. Inaczej znowu coś się stanie.
-Nie martw się tym. - obaj bracia usłyszeli zza pleców głos Future Gohana - Wiem już o wszystkim, co was spotkało po pokonaniu Buu. Wskrzeszenie Babidiego wraz z Freezą, Coolerem i Cellem, fuzja Freezy i Coolera, opanowanie Trunksa. Przemyślałem wszystko i doszłem do wniosku, że nie ma się czym martwić.
-Jak to? - zdziwił się Goten.
-Wyjaśnię to. Po pierwsze, Cooler został wchłonięty przez Buu, więc fuzja jest niemożliwa. Ponieważ Buu jest demonem, nie trafił po śmierci do zaświatów, tylko obrócił się w nicość.
-No tak! - wydarł się drugi Gohan.
-Po drugie - ciągnął świeżowyszły z Sali Ducha i Czasu - Androidy są maszynami, więc też nie trafiły do zaświatów. Cell tak, ale nie może już osiągnąć doskonałej formy. Po trzecie, Trunks zniknął, więc nie pomoże Babidiemu. I po czwarte wreszcie, po tym waszym treningu wzmocniłem się tak bardzo, że zdołam obronić ten wymiar.
-Skoro tak uważasz... Dobrze. Wrócę do swojego wymiaru. - odparł Gohan.

Kolejne dwa dni szybko upłynęły wojownikom Z. Ustalono wtedy między innymi podział trenujących do trzech sal treningowych (tak, Bulma wybudowała dodatkowe dwie!). Tak więc mały Gohan i Radeon przydzieleni zostali z Goku, mali Goten i Trunks z Vegetą, a cała reszta razem. Dzisiaj miał się rozpocząć pierwszy trening. Goku, a za nim Radeon i mały Gohan weszli do sali treningowej. Jedyny pełnokrwisty w towarzystwie Saiyan ustawił grawitację 500G i zaczął mówić:
-Najpierw część teorytyczno-techniczna naszego treningu, a potem bijatyka. No więc - Goku wydał z siebie cichy krzyk, stając w rozkroku. Jego włosy zmieniły kolor na złoty, oczy na seledynowy, mięśnie trochę zwiększyły objętość, a wokół ciała pojawiła się niewielka otoczka - czy możecie powiedzieć mi co to jest? - dokończył.
-Super Saiyan. - odparli jednocześnie.
-I tak, i nie. To, co widzicie to Perfect Super Saiyan, forma, którą ostatnio osiągnąłem. Jest silniejsza i szybsza od zwykłego SSJ, jej ki dodatkowo jest niewykrywalna i prawie niezużywana. Uwierzcie mi, że mógłbym tak transformowany funkcjonować nawet i parę lat, ani na chwilę nie schodząc do zwykłej formy.
Ta wiadomość zszokowała obu pół-Saiyan. Gohan był już kiedyś w SSJ 9 dni, ale kilka lat? Nie mówiąc już o Radeonie, który dobrze pamiętał, że cztery godziny od swojej pierwszej transformacji zemdlał z braku energi, więc nie mógł sobie czegoś takiego wyobrazić.
-Osiągnięcie tej formy - ciągnął Saiyan - nie jest zbyt łatwe, ale na szczęście, połowa pracy to dowiedzieć się jak. A więc, trzeba osiągnąć USSJ. Radeona uświadomię, że jest to silna forma, ale bardzo powolna i zmniejszająca kontrolę ki. Potem bardzo się skupić na zapanowaniu nad tą mocą. Trzeba do tego dużej kontroli energetycznej. Jeśli się uda, mamy P-SSJ.
-Dlaczego to takie ważne? - spytał mały Gohan - To może i jest silniejsze od zwykłego SSJ, ale czy od SSJ2 i tej długowłosej formy, którą stosowali Vegeta i ten fuzjowiec?
-Właśnie nie. Ale, musisz wiedzieć, że mogą istnieć P-SSJ2 i P-SSJ3, które staramy się osiągnąć tak, jak P-SSJ. Nie udaje się, jak na razie, lecz musimy próbować. SSJ3, najsilniejsza transformacja jaką dysponujemy, jest niestety bardzo energochłonna. Poza tym, możemy przetestować jej użyteczność już teraz. I tak mieliśmy trenować także walkę.
-A mogę jeszcze... - zaczął Radeon.
-Włączyć muzykę? Jasne, tylko szybko, żeby nie tracić czasu.
Chłopak wzleciał do głównego głośnika sali, podłączył swoje MP3 i włączył "It's Going Down", zlatując na dół. Elektryczna gitara zaczęła grać, a chwilę potem dołączył się do niej głos:
-Watch them flee.. watch them flee (skrecz), Rap up (skrecz), Watch them flee (skrecz)...
W tym momencie Gohan stanął w rozkroku, skupił się i przyjął SSJ2. W tym samym czasie Radeon transformował w SSJ, a z głośnika parę razy rozległo się "It's Going Down". Przy ostatnim wojownicy naraz zdematerializowali się, a muzyka podążyła własnym tonem...
Tymczasem walka się zaczęła. Gohan zadał cios kierowany na twarz ojca, lecz ten złapał jego pięść. Zaraz jednak musiał ją wypuścić, bo znikąd Radeon spadł mu uderzeniem złączonych pięści na kark. Nie było to dla Goku zbyt bolesne ani szkodliwe, lecz pozwoliło Gohanowi na kopnięcie w podbródek przeciwnika. Saiyana wyrzuciło do góry, ale zachował on dość przytomności by strzelić ki blasta w stronę syna. Dodajmy, że niecelnego.
Tymczasem Radeon dogonił oponenta i spróbował kopnąć go w żebra. Spróbował, bo Goku zasłonił się ręką, a drugą strzelił mu ki blasta w czoło, co z kolei spowodowało szybki, bezwładny lot chłopaka w kierunku ziemi. Saiyan zapomniał przez to o Gohanie, który, wyrywając go ze snu, zadał mu silny policzkowy. Goku odleciał na kilka metrów, lecz za chwilę zniknął, pojawił się za synem, uderzył go łokciem w tył głowy i wykopał w przód na ścianę. Sekundę później przestał jednak zajmować się walką, gdyż zasłuchał się w muzykę z głośników:
-Once again it is, Composed sentences all together venomous,
The four elements of natural force, Projected daily through the sound of the source, Everybody on board with this blend, The sword with the pen,
The mightiest is the weapons, Swinging right from the chin, The elevate of mental states, Long gone with the wind, To defend men for shoddy imitation pretends, It's going down, Stalence emulation readily, Trekking through the weaponry, Of the pure pedigree, Cleverly seeing through whatever is ahead of me, Whatever the weather be, We invent the steadily, It's going down to sub-terrestrial high, I rhyme regiment that's calling the shots, Execution of collaborative plots, Ready to bring the separation of style to a stop...
Wtedy w jeden zlały się w uszach Goku dwa krzyki. Jeden - "It's Going Down" z głośników i drugi "ENERGY SWORD" Radeona za plecami. Instynktownie odwrócił się, ale chłopaka już tam nie było. Saiyan skupił się na wykryciu ki przeciwnika, a następnie odskoczył do tyłu. Na jego szczęście - gdyby nie to, Radeon spadłby na niego z mieczem, a tak tylko przeciął powietrze. Zaraz jednak zebrał się w sobie i zadał poziome cięcie. Niestety, Goku złapał energetyczną klingę miecza, skruszył ją w dłoni, a następnie kopnął chłopaka w brzuch z taką siłą, że ten ostatni zwrócił mu śniadanie na kolano. Wciąż trzymając nogę na jego brzuchu Saiyan wykonał zręczny obrót i zadał mu równie potężnego kopniaka w głowę, co z ogromnym hukiem posłało nieprzytomnego, czarnowłosego na ścianę.
Całemu zdarzeniu towarzyszyła muzyka gitarowych riffów wspomaganych przez głos:
-It's Going Down! Put it out for the world to see LP and X-Men to the 10th degree (It's goin down!). Nobody in the world is safe, When we melt down the wax in your record crate. It's Going Down!
Goku dostał od syna kopa w plecy, odlatując na parę metrów, szybko jednak wyhamował, poleciał w jego kierunku i obaj przeszli do wymiany ciosów. Wyglądała ona na wyrównaną, lecz to były tylko pozory - Saiyan uderzał normalnie i miał pewną przewagę, Gohan natomiast wkładał wszystkie siły w obronę. Goku postanowił to zakończyć i, znajdując lukę w gradzie syna zadał mu potężny podbródkowy, nadpalił ki blastem, zaszarżował serią szybkich ciosów w jego brzuch i potężnym kopniakiem w głowę posłał na ścianę obok Radeona. Gohan próbował jeszcze się podnieść, wspierając na rękach, ale przewrócił się, tracąc złotą barwę włosów. W tym samym czasie piosenka się skończyła.
Goku wzleciał, wyjął odtwarzacz i spojrzał na czas utworu.
-4:11 - powiedział sam do siebie - Czeka nas duuuużo treningu. Dobrze, że Bulma zrobiła w sali dodatkowy pokój z komorami regeneracyjnymi.

Koniec odcinka dwudziestego siódmego

Czy reszta treningów też będzie taka? Czy Radeon wprowadzi w życie resztę planów? I czy spokój na Ziemi będzie długo trwał? O tym w kolejnym odcinku Very Happy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Autor Wiadomość
Radeon
Member



Dołączył: 05 Kwi 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wyszków

PostWysłany: Czw 8:35, 12 Kwi 2007    Temat postu:

Odcinek 28 - Przyśpieszony krus zdobywania mocy by Radeon

"Ten Goku jest po prostu potężny." - myślał Radeon, wyszedłszy z komory regeneracyjnej. - "Wytrzymałem z nim jakieś dwie minuty, a on nie wykorzystywał całej mocy. Więcej, podobno w Z Warriors są wojownicy porównywalnie silni. Ciężko uwierzyć, że potrzebują pomocy przed jakimś jeszcze silniejszym wrogiem. Jak ja mam im pomóc?"
Wtem coś sobie przypomniał, wyleciał z sali i skierował się w sobie znanym tylko kierunku.

-Jesteście gotowi na najkrótszy trening, jaki kiedykolwiek odbyliście? - zapytał Vegeta Gotena i Trunksa.
-Um.... tak! - obaj chłopcy odpowiedzieli, przemienili się w SSJ i natarli na księcia. Ten jednak tylko stał w miejscu z wrednym uśmiechem. Kiedy jego sparing-partnerzy byli już blisko, momentalnie transformował w SSJ3. Impuls ki powstały przy przemianie posłał obu chłopców bez przytomności na ścianę.
-Czeka nas sporo pracy... - skwitował to Vegeta, wracając do zwykłej formy.

"Już niedaleko" - myślał Radeon, lecąc przed siebie. Potem wzleciał do góry widząc podstawę ogromnej wieży i w mgnieniu oka wleciał na jej szczyt, wskakując do środka. Niezbyt kulturalnie przywitał go Yajirobe:
-Czego tam?
-Czy tutaj mieszka Karrin? - zapytał Radeon.
-To do ciebie! - wrzasnął za siebie w odpowiedzi. Po chwili wyszedł biały kot.
-Witam. - odezwał się - Musisz być silny, skoro wdrapałeś się na sam szczyt wieży. Czego tu poszukujesz?
-Świętej wody. - odpowiedział chłopak
-Dobrze, ale musisz mi najpierw ją zabrać. - kocur wyjął zza pleców bukłak z wodą, lecz Radeon w mgnieniu oka pojawił się za nim i wziął go sobie, mówiąc:
-Nie, nie, nie. Nie chodzi mi o kranówkę, którą dajesz każdemu, kto wdrapie się na wieżę. Mówię o Świętej Wodzie, którą na Ziemi piło 15 osób, a przeżył tylko Son Goku.
-Z twoich słów widzę, że zdajesz sobie sprawę z ryzyka. Nadal chcesz je podjąć? - zapytał Karin.
-Tak, to ważne.
-Dobrze więc. Wejście do testu znajduje się w trzecim dzbanie od lewej.
-Dziękuję. - po tych słowach Radeon wskoczył do naczynia i znalazł się w ciemnym pomieszczeniu.

Trunks i Goten wyszli z kapsuł regeneracyjnych. Goten złapał się za plecy mówiąc:
-Ała. Jeszcze mnie boli.
-To tylko wspomnienie. - odparł Trunks. - Ale ojciec wymiata, co?
-Daj spokój. Od początku wiedziałem, że nie będziemy mieli łatwo, ale coś takiego...
-Nie przypominaj mi. Ciekawe, czy reszta też ma taki wycisk.
-Raczej nie. Z tego co wiem, tata zaczął trening wcześniej niż my, więc na pewno też już skończyli. Reszta zajmuje się tymi dwoma nowymi, Sergem i Magilem. Z wyjątkiem Tiena, on trenuje indywidualnie z tą małą.
-Heh, pewnie ich oszczędzają.
-Jeszcze trenują. Ich sala też jest w Capsule, więc możemy popatrzeć.

Radeon zbliżył się do flakonika z wodą. Teścik był prościutki. Znacznie łatwiejszy od egzaminu na Z Warriora, a przecież teraz był wielokrotnie silniejszy. Nalał sobie do szklanki, przeniósł ją do ust i wychłeptał. Dziwne, nie poczuł różnicy. Może to nie była ta? Nagle jednak poczuł jakby piorun walnął mu w łeb. Pod wpływem bólu złapał się za głowę i padł na kolana.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - ryknął. Czuł się, jakby miliony igieł przelatywały mu przez mózg co sekundę. Napinał co chwila mięśnie, lecz w niczym to nie pomogło.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - by ulżyć sobie Radeon transformował w SSJ. Niestety i to mu nie ulżyło. Zmienił się tylko rodzaj bólu. Teraz czuł, jakby w jego głowie ktoś uderzał płonącym młotem w równie gorące kowadło. Z tego wszystkiego iskry wychodziły na wierzch. Z każdą chwilą pojawiały się dookoła niego coraz częściej. Aura rosła, rosła i rosła, tak jak i częstotliwość wyładowań.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - włosy chłopaka zesztywniały, jeszcze bardziej urosły i się podniosły. Poza jednym, który opadł. Gdyby ktokolwiek z Saiyan oglądał te scenę, niemiałby już wątpliwości co się stało.
Radeon osiągnął SSJ2. Ból momentalnie się skończył.

-Co tam widzisz, Goten? - zapytał mały Trunks.
-Nic specjalnego. Medytacja, ćwiczenie ki.
-Nudy. Chodźmy do mojego pokoju. To znaczy, do pokoju innego mnie.
-Dobra.

-Co się stało? - zapytali naraz Karin i Yaji, usłyszeli bowiem krzyki i wbiegli za Radeonem do dzbana.
-Nic takiego. - odparł chłopak, promieniejąc wyczuwalną aurą spokoju - Trochę pobolało, ale warto było.
-Przeżyłeś wypicie Świętej Wody. - odezwał się biały kocur - Czy satysfakcjonuje cię zdobyta moc?
-I tak - w tym momencie pół-Saiyan zszedł do zwykłej formy - i nie. Wiem, że jestem o wiele silniejszy niż dotychczas i bardzo mnie to cieszy, ale nie mam się co porównywać do Gohana, a co dopiero Goku. Ale nie będę wam o tym prawił. Mógłbym jeszcze dostać większy worek Senzu? Przyda się tam, gdzie się wybieram.
-Jasne. - Karin rzucił mu pięciokilogramowy wór z fasolkami.
-Dzięki za wszystko. Na razie. - To mówiąc wyleciał najpierw z dzbana, a potem z wieży i skierował się do pałacu Dendego.
Lądując szukał wzrokiem kogoś zielonego. W końcu znalazł.
-Ty jesteś Dende? - zapytał.
-Tak, to ja. O co chodzi? - odparł nameczanin
-Mógłbyś dla mnie otworzyć Pokój Ducha i Czasu na jakieś 18 godzin?
-COOOO????? Ty wiesz, o co prosisz? Bardzo niewiele osób ukończyło ten trening!
-Do dzisiaj jedna osoba przeżyła wypicie Świętej Wody, dziś mamy już drugą - mnie.
-A tak. Jesteś jednym z nowych Z Warriorów, więc może i udałoby ci się odbyć ten trening w normalnych warunkach. Ale sala nie zachowuje się normalnie. Jakiś czas temu Gohan i Goten stamtąd zniknęli i nie wrócili, a byli tam już kiedyś wcześniej!
-Daj spokój, nic mi nie będzie. Jak mam bronić Ziemi z takim poziomem mocy?
-No dobra. Ale wchodzisz na własną odpowiedzialność.
-Jasne.
Radeon podszedł do drzwi do sali, a Dende jeszcze zapytał:
-Na pewno chcesz tam wejść?
-Tak, otwieraj.
-Powodzenia. - rzucił jeszcze Nameczanin, otwierając drzwi. Chłopak przekroczył próg i znalazł się w całkowitej bieli.
"Fajnie się zapowiada..." - pomyślał

Dende wyrzucał sobie, że pozwolił tamtemu chłopakowi wejść do sali. Minęły już trzy godziny od zapowiedzianego wyjścia, a pół-Saiyana jak nie ma, tak nie ma. "Trudno" - myślał - "wchodzę za nim".
Lecz wtedy drzwi się otworzyły i stanął w nich Radeon, zewnętrznie wcale nie zmieniony od wejścia do sali.
-Co ty sobie myślisz? Miałeś wyjść po 18 godzinach!
-No tak, ale dla pewności wolałem zostać jeszcze miesiąc. Która jest godzina?
-Czwarta nad ranem.
-Świetnie. - chłopak przyłożył dwa palce do czoła i zniknął.

Mały Gohan spał jeszcze w najlepsze, gdy nad nim pojawiła się postać z połowicznie napełnioną butelką.
"Ta Święta Woda jest świetna! Dzięki niej w dziesięć miesięcy tak się rozwinąłem. Ale dlaczego tylko ja mam korzystać... szczególnie, że Gohan na pewno przeżyje, w końcu jest synem Goku. Heh, pozwolili mi nalać wody do butelki."
Tak myśląc wziął przybysza z przeszłości za głowę, wlał w niego pół butelki wody i zniknął.
Małego tymczasem zaczęły dręczyć koszmary.

Serge nie mógł zasnąć. Obudził się dwie godziny temu i po prostu nie mógł. Nagle pojawiła się przed nim znajoma postać...
-Radeon? Gdzie byłeś? - zapytał.
-Opowiem ci rano, po treningu. Teraz trochę się prześpię... uaaa...

Tak jak wczoraj mały Gohan z Radeonem wbiegli do sali treningowej. Goku już tam na nich czekał.
-Gotowi? Dzisiaj poznacie Giga Kaioken. - w tym momencie Goku otoczył się czerwoną aurą - Nie będę wam tłumaczył, nauczymy się tego jutro, dzisiaj tylko demonstruję. Gotowi do drugiej części, czyli walki? - Goku w tym momencie przyjął P-SSJ.
Jak bardzo się zdziwił, gdy Radeon stanął przed nim i zrobił to samo.
-Wow! Szybko się uczysz! Poczekamy tylko, aż Gohan się przygotu... ARRGGGGHHHHH!!!
-Co się stało? - zapytał zdziwiony Gohan.
-Nie czujesz tego? - odpowiedział Radeon pytaniem na pytanie - Jakaś potężna energia!
-Tak... dobiega z okolic Świętej Wieży! Szybko, złapcie się mnie, przeteleportuję was tam!
Chłopcy posłusznie wykonali polecenie i zniknęli, wraz ze swym tymczasowym trenerem.

Trójka Saiyan pojawiła się koło wieży.
-Jesteście. Miałem nadzieję, że jak uwolnię swoją energię, to was ściągnę. - odezwała się tajemnicza postać. Osobnik nosił czarny strój z koszulą z długimi rękawami i kołnierzem do nosa, miał długie, wychodzące nieco za tylną część szyi włosy, czarnobiałe oczy, duże mięśnie, skórę jak u bladego człowieka i skupioną twarz. Patrzył na Wojowników Z z pewnym zaciekawieniem.
-Nie podoba mi się to spojrzenie... - odezwał się Gohan.

Koniec odcinka dwudziestego ósmego

Kim jest tajemniczy wojownik spod Świętej Wieży? Jakie ma zamiary? To i więcej w kolejnych odcinkach Very Happy.

Poziomy mocy:

Radeon(po modyfikacji genetycznej):900,000
Radeon(po wyrwaniu ogona):3,000,000
Radeon(po wyrwaniu ogona) SSJ: 9,000,000
Radeon(po uzdrowieniu w kabinie): 3,300,000
Radeon(po wypiciu Świętej Wody): 4,000,000
Radeon(po wypiciu Świętej Wody) SSJ2: 18,000,000
Radeon(po wyjściu z Pokoju Ducha i Czasu):8,000,000
Radeon(po wyjściu z Pokoju Ducha i Czasu) P-SSJ: 32,000,000

Serge(po modyfikacjach genetycznych):7,500,000
Magil(po modyfikacjach genetycznych):7,750,000
Piccolo(po modyfikacjach genetycznych):33,000,000

Goku:11,000,000
Goku P-SSJ:44,000,000
Vegeta:10,500,000
Vegeta SSJ3:63,000,000

Gohan SSJ4: 144,000,000
Broller Buu: 140,000,000
Broller Buu(zmęczony): 125,000,000

Chibi Gohan: 7,300,000
Chibi Gohan SSJ2: 33,000,000
Chibi Gohan (po wypiciu Świętej Wody): 8,000,000
Chibi Goten: 2,900,000
Chibi Goten SSJ: 8,700,000
Chibi Trunks: 2,950,000
Chibi Trunks SSJ: 8,850,000


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o Duel Masters Strona Główna -> Pisemnie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
BBTech Template by © 2003-04 MDesign
Regulamin